Edyta Wilczacka pełni funkcję burmistrza Świeradowa Zdroju od 10 miesięcy. Komitet referendalny zarzuca jej dziś niegospodarność i zadłużanie miejskiej kasy.
– Doprowadzenie DWD, którego się chce pozbyć starostwo, wydaje mi się, że bez jakiegoś planu ekonomicznego, bez analizy finansowej, po prostu się nie powinno odbyć – wyjaśnia Irena Chmielowska, pełnomocnik Inicjatywy Referendalnej.
Burmistrz zarzuty odpiera, uważa, że zakup Domu Wczasów Dziecięcych po atrakcyjnej cenie byłby dla miasta korzystny.
– Od wielu lat rozważano temat zakupu tego budynku, ponieważ można byłoby naprawdę wykorzystać na cele przeróżne, które by ułatwiły życie mieszkańcom Świeradowa Zdroju. Pierwszy temat, proszę Państwa, to choćby brak naszych mieszkań komunalnych – mówi Edyta Wilczacka, burmistrz Świeradowa Zdroju.
Kością niezgody jest też pomysł likwidacji Stacji Kultury.
– To jest nasze miejsce, to jest serce jak gdyby mieszkańców. Mają tam swoje miejsce, do którego mogą przychodzić, uczestniczyć w różnych inicjatywach – dodaje Irena Chmielowska.
Ten pomysł został poddany pod głosowanie rady miasta, która wyraziła sprzeciw co do likwidacji placówki – mówi burmistrz.
– My przez te pierwsze miesiące naszej kadencji przyglądaliśmy się i naszemu miastu, naszej całej kulturze i podjęliśmy decyzję, że nie będziemy likwidować Stacji Kultury – dodaje Edyta Wilczacka.
Referendum w Świeradowie-Zdroju dotyczy jedynie odwołania burmistrza. Niektórzy radni są zaskoczeni – jak mówią, swoje pomysły pani burmistrz z nimi konsultuje w czasie sesji rady.
– Pani burmistrz ma swoje pomysły, podaje je w formie uchwał do głosowania i to Rada decyduje, czy my je przyjmiemy, czy nie przyjmiemy. Mamy 15 radnych, każdy jest z innego okręgu, reprezentuje inną grupę ludzi i tutaj na zasadzie dyskusji decydujemy wspólnie – tłumaczy Lubomir Leszczyński, przewodniczący Rady Miasta Świeradów Zdrój.
Wojciech Kudera – były burmistrz i przedsiębiorca ze Świeradowa Zdroju – do inicjatywy referendalnej podchodzi sceptycznie.
– W mojej ocenie referendum generalnie jest narzędziem obosiecznym, bo tylko powoduje wzmocnienie napięć i konfliktów. Z reguły się w Polsce nie udaje, w Świeradowie jest niewykonalne. Do referendum w Świeradowie musiałoby pójść, aby było skuteczne, 950 osób. Jest to niemożliwe – wyjaśnia Wojciech Kudera, były burmistrz Świeradowa Zdroju, lokalny przedsiębiorca.
– Referendum, no i później wybory. To jest masa pieniędzy, to idzie coś zrobić za to – mówi Andrzej, mieszkaniec Świeradowa Zdroju.
Inicjatywa referendalna została już zgłoszona, komitet ma 60 dni na zebranie ponad 300 podpisów. Gdyby referendum doszło do skutku, głosowanie odbyłoby się najwcześniej na początku czerwca i kosztowałoby około 100 tysięcy złotych.