Kępa Mieszczańska w Śródmieściu to łakomy kąsek dla deweloperów. Na osiedlu ciągle powstają nowe bloki.
– Jeśli tutaj powstaną kolejne budynki, to będziemy żyli w jednym wielkim betonowym blokowisku. Kiedy kupowaliśmy mieszkanie, ten teren zielony, który był tu zaplanowany, był bardzo istotnym elementem – twierdzi Jacek Przeździecki.
Zieleń na ponad trzyhektarowej działce przewiduje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z 2013 r. Mieszkańcy walczą o to, by w tym miejscu powstał park.
– Ten teren bardzo przypomina lokalizacyjnie Central Park w Nowym Jorku. Jest też otoczony budynkami na zewnątrz, a w środku znajduje się duży skrawek zieleni. Chcemy, żeby właśnie w tym kierunku zostało to zagospodarowane – proponuje Marcin Radlak.
Wrocławianie starania o powstanie parku rozpoczęli w tamtym roku. Wtedy z ich planów nic nie wyszło.
– W 2017 r. zgłaszaliśmy pomysł zagospodarowania tego terenu do Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego, natomiast w związku z tym, że teren nie jest własnością miasta, wniosek został odrzucony – wspomina Paweł Atłachowicz.
Właścicielem działki jest Agencja Mienia Wojskowego. Potencjalni nabywcy w razie ogłoszenia przetargu będą informowani o tym, co przewiduje tam miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego.
– Jest to obowiązek organu publicznego, którym też jest AMW, aby w ogłoszeniu o przetargu przedstawić potencjalnemu kontrahentowi wszelkie możliwe informacje, które wynikają z przepisów prawa miejscowego. Na chwilę obecną nie ma określonych żadnych terminów przetargów – informuje Artur Zakrzewski, zastępca dyrektora wrocławskiego oddziału Agencji.
Po ewentualnej sprzedaży działki AMW nie będzie mieć wpływu na to, co tam powstanie. Miasto ma jednak nadzieję, że sprawę uda się rozwiązać pozytywnie.
– Zwróciliśmy się z wnioskiem do AMW, aby ta przekazała na rzecz Skarbu Państwa tę nieruchomość, umożliwiając nam w ten sposób realizację inwestycji.
Jesteśmy po stronie mieszkańców w tym sporze – przekonuje Adam Zawada, nowy wiceprezydent miasta.
Walory powstania parku w centrum miasta wyliczają również miejscy aktywiści.
– W centrum miasta, szczególnie na Nadodrzu, jest największa liczba pieców węglowych, największe zanieczyszczenie. Stąd nasza walka, walka mieszkańców o ten ostatni skrawek zieleni – zauważa Izabela Duchnowska ze stowarzyszenia „Nowe Nadodrze”.
AMW zapozna się z wnioskiem magistratu i podejmie decyzję najpóźniej w ciągu sześciu miesięcy.