Maciej Waliszczak jest studentem. Na uczelnię we Wrocławiu dojeżdża z Trzebnicy pociągiem. Szczególnie nad ranem jest największy tłok, rzadko można znaleźć wolne miejsce. – Ale i tak większym problemem jest za mała liczba połączeń na trasie Trzebnica – Wrocław – zauważa pan Maciej.
– Teraz np. chciałem wrócić o godz. 9:00. Nie było połączenia, musiałem czekać do 10:00 na dworcu. Jakby były te pieniądze, jakby się znalazły, byłoby więcej możliwości, więcej dojazdów – uważa.
Na razie na nowe połączenia nie ma co liczyć. Koleje Dolnośląskie – za pieniądze z kredytu i sprzedaży niepotrzebnego majątku – chciały kupić dwa używane szynobusy. Ogłoszono przetarg.
– Wpłynęła jedna oferta, niestety o prawie 20% przekraczająca kosztorys. Nie byliśmy na to gotowi – to jest ponad 3,5 mln więcej – mówi Piotr Rafalski, prezes KD. Spółka na używane pociągi mogła wydać 18 mln zł. Jedyna oferta, która wpłynęła, opiewała na kwotę blisko 21 mln.
Brak nowego taboru martwi mieszkańców Trzebnicy.
– Myślę, że młodzież, ludzie pracujący najczęściej jeździliby tymi połączeniami – słyszymy.
Władze KD uspokajają, że nowe połączenia ostatecznie będą, ale najwcześniej we wrześniu przyszłego roku. Spółka otrzymała ponad 180 mln zł dofinansowania z Unii Europejskiej na zakup nowych pociągów. Ale najpierw muszą zostać ogłoszone i zrealizowane przetargi, a to potrwa.
– Sześć pociągów spalinowych trójczłonowych, pięć pociągów elektrycznych czteroczłonowych – wymienia prezes KD.
Nowe pociągi będą mogły jeździć do Trzebnicy, Sobótki, Żar i Jelcza.